W jednym z najnowszych wywiadów, Jurek Owsiak odniósł się do tragicznych wydarzeń z gdańskiego Finału Wielkiej Orkiestry w styczniu 2019 roku.
27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku nie skończył się tak, jak wszyscy oczekiwali. Obok radości ze względu na wysokie sumy, które udało się zebrać w ramach licznych akcji i aktywności wolontariuszy, pojawił się wielki smutek. Prezydent miasta, Paweł Adamowicz został zaatakowany na scenie nożem, w wyniku czego mężczyzna trafił do szpitala, a dzień później zmarł.
Sytuacja była szczególnie trudna dla Jurka Owsiaka, który zdecydował się wziąć na swoje barki odpowiedzialność za tragedię i zrzekł się stanowiska prezesa Fundacji WOŚP. Dzięki wsparciu otoczenia, aktywista zrezygnował z tego pomysłu, a po niemalże roku od przykrych wydarzeń opowiedział o tamtym czasie w rozmowie z Wirtualną Polską.
To nie było poczucie winy, ale taka świadomość, że może za mało robiłem, za mało krzyczałem o tym, żebyśmy byli ponad podziałami, aby nie było w nas tyle nienawiści. Organizacyjnie każdy odpowiada za swój Finał i musi zorganizować koncert czy inne wydarzenie tak, aby spełnić wszystkie wymagane przepisy.
W rozmowie z WP, Owsiak zdradził także, że chociaż dowiedział się o wydarzeniach z przekazu telewizyjnego, w jego otoczeniu znajdowała się akurat dwójka kardiochirurgów. Lekarze skontaktowali się z kolegami z Gdańska i natychmiast okazało się, że „popchnięcie prezydenta” tak naprawdę skończyło się pchnięciem nożem i walką o życie polityka w szpitalu. Ze świadomością powagi sytuacji Owsiak musiał dokończyć finał i zachować uśmiech na twarzy przez najbliższe 4 godziny.
W masowym przekazie mówiono o tym jako o zdarzeniu i odwiezieniu prezydenta do szpitala. My wiedzieliśmy dużo więcej, ale nie miałem prawa o tym mówić na wizji, kiedy dalej prowadziłem Finał. To był bardzo trudny moment. Wszyscy w całej Polsce i na całym świecie wspaniale grali – zbierali pieniądze. Była w tym ogromna zabawa i nikt jeszcze nie wiedział, że czeka nas następnego dnia bardzo tragiczna wiadomość. To dla mnie też chwile, które zapamiętam do końca życia. Po tym wydarzeniu w Gdańsku antena trwała jeszcze przez blisko 4 godziny.
źródło: antyradio.pl
Napisz komentarz