– Nawet moja żona o tym nie wiedziała. To się działo wszystko w mojej głowie. Pomyślałem, że jak zacznę na ten temat dyskutować w Fundacji, to pewnie zachowają się tak, jak tysiące Polaków i usłyszę: „Jurek, trzeba to dalej ciągnąć, musimy to robić”. Pomyślałem, że trzeba taką decyzję podjąć, już nawet niedemokratycznie – mówi w rozmowie z Onetem Jerzy Owsiak, prezes WOŚP, odnosząc się do swojej rezygnacji tuż po śmiertelnym zamachu na Pawła Adamowicza.
Piotr Halicki/Onet: Już w piątek ogłoszenie wyników 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Będzie kolejny rekord?
Jurek Owsiak: Już dużo wiem, ale nie mogę jeszcze ujawnić. O wszystkim dowiemy się w piątek w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Mogę powiedzieć, że będzie dobrze. I że pomimo tłumaczenia, że nie chodzi o rekordy, ludzie po raz kolejny pokazali, że mają do nas ogromne zaufanie.
O jednym rekordzie już wiemy – pierwszy raz w historii Facebooka w Europie zdarzyła się tak wielka zbiórka publiczna. Mam na myśli oczywiście ostatnią puszkę Pawła Adamowicza.
To przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Nasze i organizatorki, pani Patrycji, krawcowej z Gdańska. Zresztą sam Facebook był zaskoczony, przez co weszliśmy w taki pułap kontroli – musieliśmy pokazać wszystkie nasze dokumenty, związane z naszą działalnością. Ale robiliśmy to nawet z pewną przyjemnością. A rozmowy prowadzone były na najwyższym szczeblu, bo i z szefową Facebooka na cały świat w USA i z szefami w Polsce i w Londynie. Myślę, że Mark Zuckerberg też mógł o tym wiedzieć (śmiech). To pokazuje siłę tych tych „okołointernetowych” wpłat. Ciekawostką jest, że przekroczyły one półmetek. Tzn. więcej pieniędzy na WOŚP pochodzi z wpłat przez internet, niż z puszek na ulicy.
Cały wywiad z Jurkiem Owsiakiem dostępny jest w tym miejscu.
Napisz komentarz